Kierowalam sie na tyl auta w celu pomocy przy walizkach.
-Czy na pewno chcesz tam jechac?- slysze z ust mojej matki nie poraz pierwy te slowa , powtarzala je od tygodnia coraz czesciej.
-Tak.-odpowiadam bez zastanowienia.
Moja rodzicielka nie odpowiada. Wszystkie walizki juz wyjete. Wzdycham. Pa Polsko. Mam nie zbyt przyjemne wspomnienia z tego kraju i na pewno tu nie wroce. Matka, no coz ona, jak chce to zostanie. Znajac ja i jej nie nawisc do ojca moge jedynie pomarzyc o wizji jej spacerujacej po Harrods lub sluchajacej dyskusji w Hyde Parku.
~*~
Gwar i szmer kolek od walizek, przeplecione mechanicznym glosem kobiety z glosnikow. Jestesmy wewnatrz lotniska Chopina.
-Pasazerow z lotu 345 do Londynu zapraszam aby skierowali sie w kierunku miejsca z odprawa- glos ze glosnika zmusza mnie do zatrzymania sie i odwrucenia w strone matki. Jej oczy. Z tych brazowych teczowek i malych zrenic za chwile wyplynie strumien lez. Kocham ja. Ale chce zaczac nowe zycie. Bez slowa zatapiam sie w jej uscisku. Slysze tylko ciche"Pa kocham Cie, pamietaj. No juz lec". Pozniej juz tylko ciche pociagniecie nosem.
-Ja Ciebie tez mamo, pa.-odpowiadam, odrywam sie z jej uscisku i kieruje sie w kierunku miejsca gdzie oddam bagaz.
~*~
Prosze zapiac pasy, startujemy.- slysze kobiecy glos wydobywajacy sie z glosnikow.
Ostatni raz spogladam przez okno. Byc moze juz nie powroce tutaj, aby zamieszkac, zalozyc rodzine. Chce zaczac nowe zycie, zycie w UK. Wkladam biale sluchawki podlaczone do mojego Black Berry i slysze pierwsze akordy piosenki "Stay". Postanawiam zamknac na chwile oczy. Chwila staje sie trzema godzinami. Ze snu wybudza mnie kobiecy glos oznajmiajacy o podchodzeniu do ladowania.
~*~
Walizka, walizka. Wlasnie tego przedmiotu wypatruje od dobrych 10 kinky. Jedna juz zlapalam. Ostatnia partia z mojego lotu, oby tylko tam byl moj bagaz. Mam tam wiekszosc moich papierow. Kurde. Nie ma je… Jest. Widze, jedzie jako ostatnia. Odetchnelam. Biegne po nia i spokojna juz wychodze z lotniska. Zatrzymuje sie kawalek przed drzwiami do lotniska. Wyciagam telefon i wysylam SMS-a do rodzicielki, ze juz jestem. Zastanawiam sie czy zadzwonic do ojca. Nie, raczej nie. Chowam aparat telefoniczny i wychodze z bram lotniska. Zauwazam kilka czarnych, angielskich taksowek stojacych nie daleko przystanku, gdzie za chwile podjedzie dwu pietrowy, czerwony autobus. Chwile sie zastanawiam czym pojechac. W koncu mijam przystanek i podchodze do jednej z taksowek. Wysiada z niej starszy pan i pomaga z walizkami. Po chwili siedze juz na tylnym siedzeniu pojazdu podajac kierowcy mojego akademika- miejsca, w ktorym spedze kolejne 5 lat mojego zycia. Przynajmniej tak mi sie wydaje...
~*~
Tacham wlasnie walizke na 4 pietro. Pomaga mi w tym jakis wytatulowany fioletowlosy chlopak z kolczykami. Nawet nie znam jego imienia. Po prostu zaoferowal swoja pomoc. To mile z jego strony. Nie odzywa sie do mnie tylko idzie za mna. Jestesmy juz na 4 pietrze.
-Dziekuje.- posylam mu jak najbardziej naturalny usmiech.
- Nie ma za co.- ukazuje rzad bialych zabkow i bez slowa pozegnania odchodzi po schodach na gore.
Mam sie kkerowac do pokoju 435. Wzdycham. To wlasnie poczatek nowego zycia. Nie jest tak zle poza zapachem dymu papierosowego na korytarzu.
~*~
Stoje przed drzwiami z ciemnego drewna i polyskujacym numerem 435. Zapukalam, cisza. Nasiskam klamke i pchne drzwi.
Moj wzrok natychmiast zawiesza sie na drobnej, zakolczykowanej, wytatulowanej brunetce lezacej na lozku ze sluchawkami w uszach. Gdy tylko dziewczyna mnoe zauwaza wylacza muzyke i wstaje z lozka.
-Jestem Jade.- podaje mi reke.
-Emily.- usciskam jej dlon.
-Jestes nowa?- slysze pytanie z jej ust.
-Tak. Zostalam przydzielona do tego pokoju. - odpowiadam.
- Czyli bedziemy razem mieszkac!- przytula mnie. Nie spodziewalam sie takiego gestu z jej strony. Gdy tylko uwalniam sie z jej uscisku zamykam drzwi i podchodze do lewej czesci pokoju, nie zaklejonej plakatami metalowych zespolow. Zaczynam sie rozpakowywac.Nagle slysze otwjerajace sie drzwi, odwracam sie w tamta strone i widze stojacego w progu wytatulowanego bruneta.
-Hej, Jade! Idziesz z nami na.... A kto to?- wskazuje glowa na mnie.
Super. Trafilam do akademika gdxzie mieszkaja same punki. Najpierw chlopak od walizek, potem Jade, a teraz ON. Dosc ciekawie zapowiada sie poczatek mojego nowego zycia. Spokojna ja i caly gang punkow.
~~~~~~~~~~~
Wprowadzam zasade :
1 komentarz = nowy rozdzial :)
Jeju super się zaczyna :P Harry jako punk zawsze spoko :) ;** Czekam na nn ^^ + zapraszam do mnie :P http://little-things-one-direction-love.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń